Ważne wieści tuż przed meczem z Maltą. To może pogrążyć Polaków. W roli głównej — Marciniak

Marciniak

Źródło: Getty Images

Już 17 listopada reprezentacja Polski wejdzie na murawę na swój ostatni mecz w obecnym etapie eliminacji do przyszłorocznych MŚ. Malta nie brzmi jak rywal, który mógłby postawić pod ścianą drużynę Jana Urbana, prawda? Problem w tym, że tym razem nie o ten mecz chodzi. Prawdziwe emocje rozegrają się… dzień później. I to w starciu, w którym Polacy nawet nie wyjdą z tunelu. Za to na środku boiska zobaczymy człowieka, którego nazwisko w kraju wywołuje od razu jeden odruch: „O, to poważnie”.

Szymon Marciniak.

Polacy już wiedzą, na czym stoją… teoretycznie

Po remisie 1:1 z Holandią wszystko się wyklarowało: „Biało-czerwoni” są już pewni 2. miejsca w grupie G, a więc i baraży. I choć wciąż istnieje jakaś matematyczna wizja, że Polska zajmuje miejsce pierwsze — nie ma co udawać, to już tylko zapis w tabelach, a nie realny scenariusz.

Teraz najważniejsze jest coś innego: koszyki barażowe. To one zdecydują, czy trafimy na kogoś z kalibru Włoch lub Turcji, czy może jednak los oszczędzi nam wstydu z rywalem, który zjada Europę na śniadanie. Każdy kibic zna ten dreszcz, kiedy piłeczki skaczą w transparentnej kuli, a kamera łapie twarz selekcjonera…

I właśnie dlatego gra toczy się gdzie indziej.

Źródło: PAP / Piotr Nowak

Starcie, które może wywrócić wszystko

18 listopada, godz. 20:45. Dania kontra Szkocja. Brzmi jak mecz, który w Polsce obejrzą jedynie najwięksi pasjonaci? W tym przypadku — absolutnie nie.

Po sensacyjnym remisie Duńczyków z Białorusią (2:2) sytuacja w grupie C zmieniła się o 180 stopni. Dania ma 11 punktów, Szkocja — 10. I to ich bezpośredni mecz decyduje, kto jedzie na mundial bez baraży, a kto wyląduje w strefie „tuż obok Polaków”.

A dlaczego u nas robi się od tego gorąco? Bo jeśli Dania wygra, Polska nadal utrzyma miejsce w pierwszym koszyku. A jeśli awansują Szkoci… no cóż. Wtedy Polacy spadają do koszyka drugiego. A to już może oznaczać barażową katastrofę.

Jeden z ekspertów, którego zapytałem o sytuację, powiedział dosadnie:

— Jeśli Dania tego nie wygra, możemy szykować się na baraże w stylu „Mission Impossible”. I to bez Toma Cruise’a, tylko z naszą defensywą — mówił z gorzkim uśmiechem.

Trudno się nie zgodzić.

A teraz wisienka na torcie: Marciniak

Jakby tej układanki było mało, UEFA wyznaczyła na to spotkanie kogo? Szymona Marciniaka.

Tak, najlepszego polskiego sędziego, człowieka z finałem mundialu na koncie, autorytet europejskich boisk. Ale też… Polaka. Co już sprawiło, że w internecie zawrzało. Wystarczyło kilka minut, by w komentarzach pojawiły się pytania:
„A co, jeśli popełni błąd?”,
„Czy ktoś nie uzna, że to na korzyść jego rodaków?”,
„Presja nie do pozazdroszczenia”.

Na jednym z forów jeden z kibiców napisał:

— Marcinak ma jaja ze stali, ale to jest mecz, w którym każdy jego gwizdek będzie analizowany jak zapis czarnej skrzynki po katastrofie lotniczej.

I trudno odmówić mu racji. Marciniaka czeka spotkanie, w którym każda decyzja może zostać odczytana jako próba „wpływania” na los Polaków — niezależnie od tego, czy faktycznie ma cokolwiek wspólnego z wynikiem.

Źródło: Richard Sellers/Press Association/East News

To nie jedyne zagrożenie

Scenariuszy, w których Polska wypada z pierwszego koszyka, jest więcej. Wystarczą korzystne dla rywali rozstrzygnięcia w grupach Niemiec, Austrii czy Portugalii. Choć w ich przypadku wszystko wskazuje na zwycięstwa, to jednak — po duńskim potknięciu w Mińsku — dziś nikt nie powie „na pewno”.

A kibice? Jak to kibice. Jedni łapią się za głowę. Inni rzucają ironicznie: „Czy my kiedykolwiek możemy mieć spokojnie?”. A część patrzy z nadzieją — bo dopóki piłka w grze, dopóty…

A ty? Co o tym myślisz?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *