Nawrocki wykonał nagły zwrot. Spotkania z Orbanem nie będzie, a stawka była wysoka

Karol Nawrocki

Źródło: Albert Zawada/PAP

Decyzja zapadła szybko, ale jej echo niesie się daleko poza Warszawę. Karol Nawrocki odwołał planowane spotkanie z premierem Węgier Viktor Orban. Oficjalny powód? Reakcja na jego świeże rozmowy z Władimir Putin w Moskwie. Nieoficjalnie — gra toczyła się o coś znacznie większego niż jeden dyplomatyczny gest.

Decyzja, która rozpaliła emocje

Informacja pojawiła się nagle. Bez wielkich zapowiedzi, bez konferencji. A jednak wystarczyło kilka minut, by polityczny internet eksplodował. „Brawo!” — pisali jedni. „A po co to spotkanie było planowane?” — pytali drudzy. W powietrzu dało się wyczuć ulgę, ale i niedowierzanie.

To dobra decyzja, ale można się dziwić, że w ogóle trzeba ją było podejmować — mówił na antenie TOK FM Wojciech Szacki z Polityka Insight. Jego komentarz był dosadny i bez owijania w bawełnę. — Dziś Orban jest najbardziej proputinowskim liderem w Unii. Pokazywanie się z nim to polityczny balast.

I trudno się z tym nie zgodzić. Wystarczy przypomnieć reakcje unijnych stolic po moskiewskiej wizycie węgierskiego premiera. Cisza, chłód, powściągliwość. Nikt nie chciał tego firmować swoim nazwiskiem.

Źródło: X / @WolnoscTV

Kalkulacja zamiast ideologii

Ale polityka to nie tylko wartości. To także liczby, sondaże i elektorat. I tu pojawił się kolejny znak zapytania: czy Nawrocki nie ryzykował utraty poparcia na prawym skrzydle?

Prowadzący rozmowę w TOK FM Filip Kekusz zapytał wprost, czy taka decyzja nie odbije się na jego relacjach z wyborcami skrajnej prawicy.

To była kalkulacja. Bardzo chłodna — odpowiedział Szacki. — Nawrocki uznał, że więcej straci, pokazując się z Orbanem i narażając się na frontalną krytykę obozu rządzącego. To byłoby dla niego gorsze niż utrata sympatii części wyborców Konfederacji czy środowisk skupionych wokół Grzegorza Brauna.

To zdanie momentalnie zaczęło żyć własnym życiem. Cytowane, komentowane, analizowane. Bo w polityce takie kalkulacje widać gołym okiem — i rzadko są one tak jawne.

PiS patrzy spokojnie? Niekoniecznie

Wbrew pozorom, również wyborcy Prawo i Sprawiedliwość nie powinni być tą decyzją zszokowani. — Ich stanowisko wobec Rosji jest wciąż raczej jednoznaczne. Proukraińskie — podkreślał Szacki. Innymi słowy: tu nie było pola do wielkiej straty.

Co więcej, cała sytuacja tylko uwypukliła różnice pokoleniowe i wizerunkowe na prawicy. Nawrocki wypadł jak polityk „nowego rozdania”. Młodszy, dynamiczny, pozbawiony bagażu ośmiu lat rządów.

Na tle wewnętrznych problemów PiS wygląda świeżo. I to jest dziś jego największy kapitał — oceniał gość TOK FM.

Źródło: PAP/Paweł Supernak

Polityka gestów ma znaczenie

Jedno spotkanie mniej, a konsekwencje dużo większe, niż się wydaje. Bo w dyplomacji nie zawsze chodzi o to, co się robi. Czasem ważniejsze jest to, czego się nie robi. Nawrocki doskonale wyczuł moment. Zrobił krok w tył — i być może właśnie na tym zyska.

A Ty? Uważasz, że to odważna decyzja, czy raczej unik przed politycznym problemem? Czy w czasach wojny takie gesty mówią więcej niż długie oświadczenia?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *