Tysiące zabytków ukryte w domu polityka. „To była skarbnica, nie mieszkanie”

Źródło: dbr.gov.ua

Ponad 7000 zabytków, od miecza Hunów po husarskie hełmy, trafiło do Narodowego Muzeum Historii Ukrainy. Brzmi jak fikcja, prawda? A jednak to prawdziwa historia z udziałem Walerego Horbatowa, byłego szefa Rady Ministrów Autonomicznej Republiki Krymu.

Gdy śledczy weszli do jego posiadłości, „zastali widok, jakiego nikt się nie spodziewał”. Tak opowiada jeden z funkcjonariuszy SBI. „To wyglądało jak prywatne muzeum, lecz nikt nie miał o nim pojęcia”.

Odkrycie, które zaskoczyło wszystkich

Śledztwo ruszyło w 2022 roku, ponieważ pojawiły się pierwsze podejrzenia. Wtedy w kijowskim biurze Horbatowa odkryto około 6000 artefaktów. Były w skrzyniach, sejfach i w zupełnie przypadkowych miejscach. Co ważne, przedmioty nie były zwykłymi pamiątkami.

Wśród nich znajdowały się m.in.:
miecz Hunów ze złotymi zdobieniami,
bizantyjska złota ikona z XI–XII wieku,
• scytyjskie antyki i starożytne ozdoby,
• miecze z epoki Wielkich Wędrówek Ludów,
hełmy polskich husarzy,
• biżuteria, ikony i monety z różnych epok.

„Publiczność oszalała, gdy pokazaliśmy pierwszą część kolekcji” — mówi kustoszka Ołena K. Jej zdaniem te przedmioty działają na ludzi jak magnes, bo każdy z nich ma inną historię. „Niektórzy patrzyli na miecz Hunów jak na coś z innej rzeczywistości”.

Źródło: @TVPWorld_com

Kolejna skrytka, kolejne emocje

Miesiąc po pierwszym odkryciu śledczy natrafili na jeszcze jedną kryjówkę. Tym razem znaleźli ponad tysiąc artefaktów. Prokuratura podejrzewa, że część mogła zostać wywieziona z Funduszu Muzealnego Ukrainy, więc sprawa szybko nabrała tempa.

„Ktoś próbował ukryć te przedmioty bardzo skrupulatnie, ale to się nie udało” — mówi ekspert pracujący przy inwentaryzacji. Zaznacza też, że kolekcja jest tak różnorodna, iż jej pełne opisanie potrwa latami.

Źródło: Національна поліція України/Facebook

Muzeum odzyskuje historię

Dziś najważniejsze jest to, że artefakty trafiły do publicznej instytucji. Muzeum podkreśla, że to nie tylko zbiór przedmiotów. To opowieść o historii, która wraca do ludzi.

„To moment, gdy czujesz, że coś naprawdę cennego zostało ocalone” — mówi dyrektor muzeum Andrij Pyłypenko. I dodaje, że zwiedzający reagują bardzo emocjonalnie. Jedna z kobiet powiedziała po wyjściu: „To jak podróż w czasie. Każda sala ma inną energię”.

Co dalej?

Archeolodzy i konserwatorzy mają przed sobą ogrom pracy, bo każdy przedmiot wymaga analizy. Trzeba ustalić pochodzenie, datowanie i stan zachowania. Ale eksperci są zgodni: to jedna z najważniejszych kolekcji, jakie trafiły do ukraińskiego muzeum.

A Ty? Co o tym myślisz?
Czy tak potężne zbiory powinny zawsze trafiać do muzeów? Czy prywatni kolekcjonerzy mają na nie miejsce?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *