Amerykański pomysł na Donbas. Trump mówi nie wprost, Ukraina reaguje ostro

Trump

Źródło: ANDREW CABALLERO-REYNOLDS/AFP/East News

Czy Donbas stanie się gospodarczym eksperymentem na miarę XXI wieku, czy raczej kolejnym politycznym polem minowym? To pytanie wróciło ze zdwojoną siłą po słowach Donalda Trumpa. Choć prezydent USA nie podał konkretów, jego wypowiedź wystarczyła, by temat natychmiast trafił na czołówki portali informacyjnych.

Wszystko wydarzyło się w Gabinecie Owalnym. Z pozoru rutynowe pytanie jednego z dziennikarzy, a jednak atmosfera nagle zgęstniała. Kamery były włączone, doradcy milczeli, tymczasem Trump — jak to ma w zwyczaju — odpowiedział w swoim charakterystycznym stylu.

— Nie chcę teraz o tym mówić. To bardzo skomplikowana sytuacja. Ale to by zadziałało. I wiele osób chciałoby, żeby to zadziałało — powiedział.

Krótko, lecz znacząco. Chociaż nie padły żadne daty ani szczegóły, słowa wystarczyły, by rozpętać burzę komentarzy. Jedni mówili o przełomie, inni natomiast ostrzegali przed polityczną improwizacją.

„To by zadziałało”, ale jak?

Trump nie rozwinął myśli, jednak jasno dał do zrozumienia, że w Waszyngtonie rozważany jest pomysł utworzenia w Donbasie wolnej strefy ekonomicznej. Według nieoficjalnych założeń miałby to być obszar bez wojsk, za to z potencjałem inwestycyjnym. Brzmi obiecująco, choć jednocześnie rodzi mnóstwo pytań.

— Trump zawsze zostawia przestrzeń do interpretacji. Dzięki temu każdy słyszy to, co chce usłyszeć — zauważa jeden z amerykańskich komentatorów politycznych. — Z jednej strony mówi o pokoju, z drugiej nie tłumaczy ceny, jaką trzeba za niego zapłacić.

Prezydent USA po raz kolejny wrócił też do argumentu humanitarnego. Podkreślił, że najważniejsze jest zakończenie rozlewu krwi. Co więcej, zaznaczył, że ginący cywile to problem, który nie może być dłużej ignorowany.

— Chcę, żeby przestali ginąć ludzie — powtórzył.

Słowa te wywołały wyraźną reakcję wśród zgromadzonych. Część publiczności kiwała głowami ze zrozumieniem, inni natomiast patrzyli po sobie z niepokojem. Bo choć cel brzmi szlachetnie, droga do niego wciąż pozostaje niejasna.

Źródło: X / @ChristopherJM

Kijów studzi emocje

Tymczasem w Kijowie entuzjazmu nie było. Dzień wcześniej Wołodymyr Zełenski potwierdził, że USA rzeczywiście zaproponowały utworzenie wolnej strefy ekonomicznej w części Donbasu. Według tej koncepcji ukraińskie wojska miałyby wycofać się z kontrolowanych terenów w ramach porozumienia pokojowego z Rosją.

I właśnie ten punkt budzi największe kontrowersje.

— Donbas to Ukraina, dlatego jego przyszłość nie może być ustalana za zamkniętymi drzwiami — podkreślił Zełenski.

Prezydent Ukrainy zaznaczył ponadto, że o losach regionu powinien zdecydować naród — w wyborach lub referendum. Co istotne, zwrócił uwagę na brak symetrii w proponowanym rozwiązaniu.

— Jeśli Ukraińcy mają się wycofać, to dlaczego druga strona konfliktu nie miałaby zrobić tego samego? — zapytał.

To pytanie, choć retoryczne, wybrzmiało szczególnie mocno.

Źródło: US Army (fot. Sgt. Alexander Rector)/CC 0 Public Domain

Rosja milczy, eksperci biją na alarm

Rosja oficjalnie nie skomentowała sprawy, jednak zdaniem analityków to cisza, która wcale nie oznacza obojętności. Wręcz przeciwnie — Moskwa może czekać na rozwój wydarzeń, obserwując reakcje Zachodu i Ukrainy.

— To testowanie gruntu — ocenia politolog zajmujący się Europą Wschodnią. — Każda niejasność działa na korzyść Kremla.

Równocześnie w mediach społecznościowych pojawiają się głosy zwykłych mieszkańców regionu. I choć politycy mówią o strefach i porozumieniach, lokalni mieszkańcy zwracają uwagę na coś zupełnie innego.

— Mówicie o ekonomii, a my chcemy po prostu spokoju — napisał jeden z użytkowników z Donbasu. — Bez alarmów. Bez strachu.

Takich komentarzy jest coraz więcej, co tylko pokazuje, jak bardzo ludzkie emocje rozmijają się z wielką polityką.

Szansa czy ryzyko?

Choć konkretów nadal brakuje, jedno jest pewne: Donbas znów znalazł się w centrum globalnej gry. Słowa Trumpa uruchomiły lawinę spekulacji, a jednocześnie postawiły Ukrainę w niezwykle trudnej sytuacji. Z jednej strony pojawia się wizja pokoju, z drugiej — realne obawy o suwerenność.

Na razie nie zapadły żadne decyzje. Jednak napięcie rośnie, a świat uważnie patrzy na kolejne ruchy Waszyngtonu, Kijowa i Moskwy.

A Ty? Czy wolna strefa ekonomiczna w Donbasie to realna droga do pokoju, czy niebezpieczny kompromis?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *