Zakazać działalności partii Brauna? Polacy mówią wprost: „dość”

Grzegorz-Braun

Źródło: X / @GrzegorzBraun_

Jeszcze niedawno takie pytanie pojawiało się głównie w publicystycznych felietonach. Teraz jednak trafiło na nagłówki największych portali. Czy Konfederacja Korony Polskiej powinna zostać zdelegalizowana? Zdaniem wielu Polaków — tak. I to bez wahania.

Najnowszy sondaż SW Research dla „Rzeczpospolitej” pokazuje, że temat Grzegorza Brauna przestał być niszowy. Co więcej, wywołuje silne emocje i wyraźnie dzieli opinię publiczną.

Sondaż nie pozostawia złudzeń

Z danych wynika jasno: 47,7 proc. respondentów uważa, że ugrupowanie kierowane przez Grzegorza Brauna powinno zostać zdelegalizowane. Z kolei 27,7 proc. badanych jest temu przeciwnych. Jednocześnie 24,6 proc. ankietowanych nie potrafiło jednoznacznie odpowiedzieć.

To nie są liczby, które można zignorować. Wręcz przeciwnie — pokazują, że sprawa przestała być marginalna.

„To już nie jest dyskusja w wąskim gronie ekspertów” — zauważa politolog dr Marek Kwiatkowski. — „Mamy do czynienia z realnym społecznym sprzeciwem, który narasta od miesięcy”.

Źródło: X / @naczasienews

Kto chce delegalizacji? Dane zaskakują

Co istotne, poparcie dla delegalizacji nie rozkłada się równomiernie. Jak wynika z analizy „Rzeczpospolitej”, częściej opowiadają się za nią kobiety (51 proc.) niż mężczyźni (45 proc.).

Ponadto na „tak” częściej odpowiadają osoby powyżej 50. roku życia (53 proc.), a także ankietowani z wyższym wykształceniem (51 proc.). To ważny sygnał, bo przeczy narracji, że sprzeciw wobec Brauna to jedynie chwilowa burza w mediach społecznościowych.

Innymi słowy: to nie emocjonalny impuls, lecz przemyślana ocena.

Słowa, które dolały oliwy do ognia

Przełom nastąpił w listopadzie. To wtedy Grzegorz Braun wygłosił kontrowersyjne słowa przed byłym niemieckim obozem zagłady w Oświęcimiu. Wypowiedź błyskawicznie obiegła media i wywołała falę oburzenia.

„Polska dla Polaków, inne nacje mają swoje państwa, mają je Żydzi. Czerpią przyjemność z poniewierania nas, Polaków” — mówił polityk.

Po tych słowach zapadła cisza. Dosłownie.

„Stałem niedaleko. Ludzie spojrzeli po sobie, ktoś tylko westchnął. To był moment, gdy wszyscy zrozumieli, że padła granica” — relacjonuje jeden ze świadków.

Publiczność była wstrząśnięta. Internet zapłonął. Komentarze pojawiały się lawinowo.

Źródło: Wikimedia Commons (Niemieckie Archiwa Państwowe)

Odpowiedź społeczeństwa: podpisy i konkretne działania

Właśnie wtedy do działania przystąpiła Akcja Demokracja. Organizacja rozpoczęła zbiórkę podpisów pod wnioskiem o delegalizację Konfederacji Korony Polskiej. We wniosku powołano się na zapisy Konstytucji zakazujące działalności partii szerzących nienawiść rasową i narodowościową.

Efekt? Ponad 33 tys. podpisów — i liczba ta wciąż rośnie.

„Nie walczymy z poglądami, tylko z przekraczaniem granic” — tłumaczy jedna z organizatorek akcji. — „W demokracji wolno mówić wiele, ale nie wszystko”.

Demokracja na próbę

Zwolennicy Brauna odpowiadają ostrą krytyką. Ich zdaniem to próba uciszenia niewygodnego polityka. Argumentują, że dziś celem jest Braun, a jutro może być każdy inny.

I właśnie w tym miejscu debata staje się najostrzejsza.

Czy wolność słowa powinna być absolutna? A może jednak istnieją granice, których przekraczać nie wolno — niezależnie od sympatii politycznych?

Jedno jest pewne: temat nie zniknie. Wręcz przeciwnie — będzie wracał, a napięcie wokół niego będzie rosło.

A Ty? Gdzie postawiłbyś granicę?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *