Weto, emocje i spór o przyszłość szkoły. Prezydent Nawrocki zatrzymuje reformę edukacji

karol-nawrocki

Źródło: PAP / Toms Kalnins

Nikt nie miał już złudzeń, ale mimo to napięcie było wyczuwalne do ostatniej chwili. W czwartek wieczorem, tuż po godzinie 22, prezydent Karol Nawrocki opublikował krótkie nagranie w serwisie X. I wtedy wszystko się wyjaśniło. Kilkadziesiąt sekund, kilka mocnych zdań i decyzja, która natychmiast wywołała polityczną burzę. Reforma edukacji „Kompas Jutra” została zawetowana.

To już 18. weto w trakcie tej prezydentury, a jednocześnie jedno z najbardziej komentowanych. Tym razem chodziło o nowelizację Prawa oświatowego, która miała umożliwić stopniowe wdrażanie nowej podstawy programowej oraz przesunąć egzamin ósmoklasisty na kwiecień. W praktyce oznacza to jedno: ustawa wraca do Sejmu, a spór zaczyna się od nowa.

Nie mogę wyrazić zgody na ustawę, która prowadzi do chaosu, ideologizacji szkoły i eksperymentowania na całych rocznikach dzieci — powiedział prezydent. Ton był stanowczy, a przy tym pozbawiony wątpliwości. Bez „ale”. Bez zapowiedzi kompromisu.

Konsultacje były, ale czy był dialog?

Zanim zapadła decyzja, w Pałacu Prezydenckim odbyły się konsultacje. Teoretycznie miały być szerokie i „ponad podziałami”. W praktyce jednak, jak relacjonują uczestnicy, wyglądało to zupełnie inaczej.

Jeśli prezydent chce się oprzeć wyłącznie na tych opiniach, to los ustawy był jasny od początku — mówił po spotkaniu prezes ZNP Sławomir Broniarz. — Nie było realnej rozmowy merytorycznej, a raczej utwierdzanie się w gotowym stanowisku.

Podobne wrażenia miał Paweł Mrozek z Akcji Uczniowskiej. Co więcej, nie krył rozczarowania.

Byłem jedynym uczniem na sali i byłem załamany. Po naszej stronie były trzy osoby, po drugiej około pięćdziesięciu — napisał w oświadczeniu. — To nie powinno być traktowane jako uczciwy dialog.

Te słowa szybko obiegły media społecznościowe, a reakcje były natychmiastowe. Jedni pisali o farsie konsultacji, inni pytali wprost: czy młodzi mają dziś realny głos w sprawach szkoły?

Chaos czy konieczna zmiana?

Przeciwnicy reformy od początku alarmowali, że zmiany są zbyt daleko idące. NSZZ „Solidarność”, Forum-Oświata oraz Koalicja na Rzecz Ocalenia Polskiej Szkoły apelowały o prezydenckie weto, argumentując, że reforma to ryzykowny eksperyment.

Jeśli ta ustawa wejdzie w życie, z polskiej szkoły nie zostanie kamień na kamieniu — mówiła Elżbieta Lachman z KROPS. — Zamiast przekazywania wiedzy mamy niejasne hasła o dobrostanie, bez odniesienia do historii i tożsamości.

Z kolei Hanna Dobrowolska, autorka podręczników do języka polskiego, ostrzegała przed — jak to ujęła — „odpolszczaniem uczniów”. Jej zdaniem język polski traci w reformie rolę wiodącą, a tym samym osłabiana jest funkcja kulturotwórcza szkoły.

Źródło: Wojtek Jargiło / PAP

Zwolennicy: szkoła nie wytrzyma więcej przeciążenia

Z drugiej strony są nauczyciele, eksperci i uczniowie, którzy od lat powtarzają jedno: podstawa programowa jest przeładowana. I właśnie dlatego — jak podkreślają — zmiany są nieuniknione.

Odchudzenie programu to nie ideologia, tylko odpowiedź na rzeczywistość — przekonuje Broniarz. — Ten konsensus społeczny narasta od lat, szczególnie po likwidacji gimnazjów.

Co istotne, reforma „Kompas Jutra” zakładała stopniowe wdrażanie zmian. Najpierw przedszkola oraz klasy I i IV szkoły podstawowej od roku szkolnego 2026/2027, a dopiero później szkoły ponadpodstawowe. Miała to być ewolucja, nie rewolucja.

Do tego dochodził powrót do kwietniowego terminu egzaminu ósmoklasisty oraz ograniczenie roli kuratorów. Dla wielu nauczycieli był to sygnał, że szkoły odzyskają choć część autonomii.

To był moment, gdy naprawdę poczuliśmy nadzieję — mówi nam nauczycielka z dużej miejskiej szkoły. — Teraz znów mamy wrażenie cofania się o kilka lat.

Źródło: X / @tjzeero

Co dalej z polską szkołą?

Weto prezydenta oznacza, że reforma w obecnym kształcie nie wejdzie w życie. Oczywiście rząd może próbować odrzucić decyzję głowy państwa, jednak potrzebna będzie większość 3/5 głosów w Sejmie. Na dziś to scenariusz mało realny.

Jedno jest pewne: temat edukacji znów dzieli Polaków. Z jednej strony słyszymy o obronie tradycji i tożsamości, z drugiej o konieczności dostosowania szkoły do współczesnego świata.

A uczniowie? Oni jutro znów pójdą do szkoły. Z ciężkimi plecakami. Z długimi listami lektur. I z pytaniem, którego nikt głośno nie zadaje: czy dorośli naprawdę wiedzą, jakiej szkoły chcą dla młodych ludzi?

A Ty? Co o tym myślisz — prezydent zatrzymał chaos czy zatrzasnął drzwi przed potrzebnymi zmianami?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *