„Nie wiem, czy to prawda, ale powiem”. Historia o szkolnej wigilii, która rozpaliła internet
Są takie historie, o których naprawdę nie powinno się pisać. Najlepiej byłoby je przemilczeć i pozwolić, by zniknęły w czeluściach internetu. Tyle że ta konkretna nie zniknęła. Przeciwnie — rozlała się szeroko, zbierając emocje, zasięgi i komentarze, które szybko wymknęły się spod kontroli.
Bo choć nagranie jednego z działaczy Konfederacji Korony Polskiej mogło przejść bez echa, stało się dokładnie odwrotnie. Na platformie X polubiło je ponad pół tysiąca użytkowników, a film był udostępniany ponad sto razy. Do tego niemal 40 tysięcy wyświetleń i Facebook, gdzie materiał krążył dalej, żyjąc własnym życiem.
I właśnie dlatego — mimo że naprawdę nie ma na to ochoty — trzeba było tę historię sprawdzić.
„Nie wiem, czy to prawda”. Ale alarm już poszedł w świat
16 grudnia 2025 roku Konrad Niżnik publikuje wpis, który od razu wzbudza niepokój: „Czy z uwagi na dzieci ukraińskie, polskie nie obchodzą wigilii klasowych?”
Do posta dołącza nagranie. Ton? Poważny. Przekaz? Alarmistyczny. Polityk mówi, że „dostał informację”, według której w jednej z gdyńskich szkół podstawowych nie miały odbyć się wigilie klas trzecich. Powód? Obecność dzieci z Ukrainy. Decyzja? Rzekomo narzucona przez kuratora oświaty w Gdańsku.
Brzmi jak gotowy zapalnik. Tym bardziej że już po chwili pada nazwa konkretnej placówki — Szkoły Podstawowej nr 12 w Gdyni.
Co istotne, sam autor nagrania przyznaje: „Nie wiem, czy jest to prawda”. Mówi też, że „nie przesądza”. Mimo to pokazuje pisma do kuratorium i kończy wypowiedź mocnym komentarzem o „skandalu” oraz „zabranianiu polskim dzieciom obchodzenia jednego z najważniejszych świąt”.
Część odbiorców nie czekała na żadne potwierdzenia. Zamiast tego pojawiły się komentarze o „rugowaniu chrześcijaństwa” i „uleganiu obcym”. Narracja została podchwycona, bo dotykała tego, co działa najlepiej: dzieci, świąt i strachu o tożsamość.
Jednak niemal natychmiast odezwała się też druga strona. Dużo ostrzejsza.
„To szczucie na dzieci”. „Wystarczyłby jeden telefon”. „Po chrześcijańsku — tuż przed świętami?”
Jak zauważa jeden z ekspertów zajmujących się dezinformacją w sieci, mechanizm jest prosty: — Formalnie autor niczego nie potwierdza. Praktycznie sugeruje wszystko. A to wystarcza, by emocje zrobiły resztę.
Fakty są jednoznaczne. I niewygodne
Skoro w nagraniu padają konkretne zarzuty, zapytaliśmy konkretne instytucje. Najpierw Kuratorium Oświaty w Gdańsku. Odpowiedź była krótka i stanowcza.
— Kurator nie zabronił organizacji wigilii klasowych. Informacje łączące to z obecnością uczniów z Ukrainy są nieprawdziwe — przekazała wicedyrektorka kuratorium Beata Wolak.
Z kolei Urząd Miasta Gdyni potwierdził, że owszem, plotka krążyła. Tyle że była całkowicie fałszywa. — We wszystkich gdyńskich szkołach wigilie odbędą się zgodnie z planem — poinformowała wiceprezydentka Gdyni Oktawia Gorzeńska.
Na końcu głos zabrała sama szkoła, której nazwa pojawiła się w nagraniu. — Stanowczo dementujemy. Spotkania są zaplanowane i odbędą się zgodnie z kalendarzem roku szkolnego — napisała dyrektorka SP nr 12 w Gdyni.
„Nie sprawdzam, bo szkoda narracji”
Publicystka Katarzyna Sadło (Kataryna) skomentowała sprawę krótko i ironicznie: „Nie wiem, czy to prawda, ale nie sprawdzam, bo szkoda by było takiej fajnej szczuj-narracji”.
I być może właśnie w tym zdaniu mieści się sedno całej historii. Bo w takich przypadkach nie zawsze chodzi o prawdę. Częściej chodzi o emocje, które łatwo sprzedać, i o grupę, na którą można je skierować.
Ktoś coś usłyszał. Ktoś „dostał informację”. A potem wystarczy wcisnąć „opublikuj”.
A Ty? Zanim klikniesz „udostępnij”, sprawdzasz źródło? Czy wystarczy, że historia brzmi wystarczająco groźnie?
Cześć! Nazywam się Robert Żyła i jestem dziennikarzem w RelNews. Na co dzień zajmuję się tworzeniem treści, które pomagają czytelnikom lepiej zrozumieć otaczający nas świat — od aktualnych wydarzeń społecznych po inspirujące historie ludzi z pasją .
W pracy stawiam na rzetelność, klarowność i nowoczesne podejście do informacji. Lubię łączyć klasyczny styl dziennikarski z nowymi formami przekazu — czy to w reportażu, wywiadzie czy analizie.
Najbardziej cenię sobie moment, gdy dobrze zadane pytanie prowadzi do szczerej, poruszającej odpowiedzi. Poza redakcją interesuję się fotografią, mediami cyfrowymi i podróżami — bo wierzę, że każdy nowy kadr i każda rozmowa uczą mnie czegoś o świecie i o sobie..