Szpital zamiast Sejmu. Poseł PiS po operacji: „Pierwszy raz od 10 lat mnie zabraknie”

Łukasz Schreiber

Źródło: Newspix.pl

To informacja, której nikt się nie spodziewał. Łukasz Schreiber, jeden z najbardziej aktywnych posłów Prawa i Sprawiedliwości, trafił do szpitala i po raz pierwszy od dekady nie pojawi się na posiedzeniu Sejmu. W sieci zawrzało. Polityk zabrał głos prosto ze szpitalnego łóżka.

Jeszcze kilka dni temu publikował wpisy, komentował polityczne wydarzenia, był – jak zawsze – w biegu. Nagle cisza. A potem krótki, emocjonalny komunikat od żony. „Mój mąż przeszedł dzisiaj operację. To był czas przygotowań i stresu. Potrzebujemy teraz ciszy” – napisała Weronika Schreiber w mediach społecznościowych. Bez szczegółów. Bez wyjaśnień. Ale z wyraźnym przekazem: to coś poważnego.

W poniedziałek informacja rozeszła się błyskawicznie. Politycy, dziennikarze, internauci – wszyscy zaczęli zadawać to samo pytanie: co się stało?

„Pierwszy raz od 10 lat”

We wtorek głos zabrał sam Łukasz Schreiber. Nie z sejmowej mównicy. Nie z konferencji prasowej. Ze szpitalnego łóżka.

Na opublikowanym zdjęciu widać jasną salę, kroplówkę i charakterystyczną, szpitalną ciszę, którą niemal słychać przez ekran. Podpis? Krótki, ale mocny:
„Nie będę w stanie wziąć udziału w najbliższym posiedzeniu Sejmu – pierwszy raz od 10 lat”.

Dziesięć lat. Dekada bez opuszczonego posiedzenia. Dla jednych powód do szacunku, dla innych ciekawostka. Ale w tym kontekście brzmi to inaczej. Bardziej ludzko. Bardziej krucho.

„Niestety musiałem przejść operację. Dziękuję lekarzom i personelowi bydgoskiego szpitala, a także mojej żonie za opiekę w tym trudnym czasie” – dodał poseł PiS. Podziękował też rodzinie i przyjaciołom. Bez patosu. Bez polityki. Po prostu – po ludzku.

Źródło: X / @LukaszSchreiber

Cisza zamiast szczegółów

Jakiej operacji się poddał? Tego nie zdradził ani on, ani jego żona. I choć ciekawość opinii publicznej jest ogromna, tym razem granica została postawiona wyraźnie.

– „To pokazuje, że nawet politycy, których widzimy codziennie w telewizji, mają momenty, gdy wszystko inne schodzi na dalszy plan” – mówi nam politolog prof. Marek Nowacki. – „Zdrowie zawsze wygrywa. Nawet z Sejmem”.

W sieci pojawiły się setki komentarzy. Jedne wspierające, inne zdziwione. „Zdrowia, panie pośle”, „Polityka poczeka”, „Wracaj pan szybko” – piszą internauci. Ktoś inny dodaje: „Pierwszy raz od 10 lat? To robi wrażenie”.

„Obiecuję wrócić”

Schreiber zapewnia, że to tylko przerwa. Krótka, wymuszona, ale konieczna.
„Obiecuję wrócić od Nowego Roku w pełni sił, by walczyć o Polskę naszych marzeń” – zapowiedział.

Czy to tylko deklaracja? Czy rzeczywiście zobaczymy go w Sejmie już na początku 2026 roku? Tego dziś nie wie nikt. Jedno jest pewne: najbliższe posiedzenie odbędzie się bez niego.

Zgodnie z regulaminem Sejmu nieobecność trzeba usprawiedliwić w ciągu siedmiu dni. W tym przypadku nikt nie ma wątpliwości, że formalności są tylko dodatkiem do dużo ważniejszej sprawy.

Źródło: Marysia Zawada / East News

Polityka schodzi na dalszy plan

W świecie, w którym politycy rzadko zwalniają, ta historia zatrzymuje na moment. Pokazuje drugą stronę – zmęczenie, stres, zdrowie wystawione na próbę. Bez kamer, bez oklasków, bez sejmowego gwaru.

– „To moment, gdy nawet najwięksi twardziele muszą powiedzieć ‘stop’” – mówi jeden z sejmowych pracowników, prosząc o anonimowość. – „I dobrze. Każdemu to się należy”.

Czy ta nieobecność coś zmieni? Czy ktoś ją odczuje? A może za kilka tygodni nikt nie będzie już o niej pamiętał?

Jedno pytanie zostaje otwarte.

A Ty co o tym myślisz? Czy politycy powinni częściej przypominać, że też są tylko ludźmi?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *