Weto, które zabolało najbardziej”. Burza po decyzji prezydenta ws. psów na łańcuchach

Pies na łańcuchu

Źródło: Shutterstock

„Ręce opadają”, „płakać się chce”. Takich reakcji po wtorkowej decyzji prezydenta próżno było szukać tylko w emocjonalnych komentarzach internautów. Tym razem to politycy nie kryli gniewu, frustracji i zwyczajnego smutku. Wszystko po wecie wobec tzw. ustawy łańcuchowej, zakazującej trzymania psów na łańcuchach.

Decyzja zapadła 2 grudnia po południu. Prezydent Karol Nawrocki ogłosił weto wobec nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. Chwilę później w sieci zawrzało. Politycy koalicji rządzącej nie szczędzili ostrych słów, a opinia publiczna — delikatnie mówiąc — była w szoku. „Serio? W 2025 roku?” — pytał retorycznie jeden z komentujących w mediach społecznościowych. I trudno się dziwić.

Tusk: „To już nie jest polityka”

Jako pierwszy głos zabrał premier Donald Tusk. Najpierw krótko na platformie X: „I co ci psy zawiniły?”. Potem mocniej, emocjonalnie, na Instagramie. Zdjęcie z psem i długi wpis, który natychmiast obiegł sieć.

Weto wobec ustawy łańcuchowej nie mieści mi się w głowie. To już nie jest polityka, to zwykła podłość — napisał szef rządu.
Słowa mocne, ale — jak zauważali komentatorzy — wyjątkowo zgodne z nastrojem społecznym. „Nigdy nie głosowałem na Tuska, ale tu ma rację” — napisał jeden z użytkowników. Inny dodał krótko: „Człowieczeństwo zaczyna się od empatii”.

Źródło: X / @donaldtusk

„Nie jestem zaskoczona, ale jestem zasmucona”

Wicemarszałkini Senatu Magdalena Biejat w rozmowie z TVN24 nie kryła rozczarowania. Ton spokojniejszy, ale przekaz bardzo czytelny.

Niestety nie jestem zaskoczona. Prezydent nie sprawia wrażenia osoby, której dobro zwierząt leży na sercu — mówiła.
Przypomniała też wcześniejsze weta dotyczące ochrony przyrody. — Jestem głęboko zasmucona. To po prostu wstyd.

Biejat zwróciła uwagę na fakt, który dla wielu odbiorców był wręcz szokujący: Polska pozostaje jedynym krajem w Europie, gdzie wciąż legalnie można trzymać psy na łańcuchach. — Tak nie powinno być. Ta ustawa po prostu musiała przejść — dodała.

Jeden z widzów TVN24 napisał później: „Oglądałem ten wywiad i miałem łzy w oczach. Pies to nie narzędzie”.

Źródło: Agencja Wyborcza.pl / Kuba Atys

Szłapka: „Ręce opadają”

Rzecznik rządu Adam Szłapka nie owijał w bawełnę. — To weto boli najbardziej tych, którzy nie mogą się bronić. Ręce opadają — napisał w sieci.
Podczas konferencji prasowej poszedł jeszcze dalej: — Tylko osoba bez serca może zawetować taką ustawę.

Zwrócił też uwagę na paradoks sytuacji. Projekt ustawy miał poparcie części polityków PiS, w tym samego Jarosława Kaczyńskiego. — Prezydent bardzo daleko odsunął się od naturalnego myślenia Polaków o empatii — mówił.

Czarzasty: „Płakać się chce”

Chyba najbardziej emocjonalne wystąpienie należało do marszałka Sejmu Włodzimierz Czarzasty. Na nagraniu opublikowanym w serwisie X nie krył wzburzenia.

Panie prezydencie, płakać się chce. Zamiast uwolnić psy z łańcuchów, uwolnił pan bezkarność wobec złych ludzi — mówił.
Pytał wprost o empatię, o doświadczenie kontaktu z cierpieniem zwierząt. I trudno było oprzeć się wrażeniu, że te pytania trafiają w próżnię.

„To nie jest abstrakcja”

Ludzie myślą, że to tylko przepis. A to konkretne psy, konkretne podwórka i konkretne cierpienie — mówi nam Anna, wolontariuszka z jednego ze schronisk. — Dla nas ta decyzja to krok wstecz. Ogromny.

Podobnych głosów są setki. Wystarczy zajrzeć do mediów społecznościowych. Zdjęcia psów na krótkich łańcuchach. Historie, od których ściska w gardle. Nikt się tego nie spodziewał. Albo raczej — wielu się obawiało, ale i tak liczyło na inny finał.

Prezydent zapowiedział własny projekt ustawy. Tyle że, jak mówią krytycy, „projekt w przyszłości” nie pomoże psom, które dziś stoją na mrozie uwiązane do budy.

I tu pojawia się pytanie, które coraz częściej pada w komentarzach:
czy to był moment, w którym empatia przegrała z polityczną grą?

A Ty co o tym myślisz?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *